wtorek, 12 kwietnia 2011

święto czekolady?

jakoś w ten tydzień idealnie się wpasowuje w dzisiejsze święto. w każdym razie, w radiu usłyszałam, że dziś jest światowy dzień czekolady. ile w tym prawdy a ile nie, nie mi to oceniać. choć każdy powód do zjedzenia (bezkarnie) przynajmniej kawałka czekolady jest dobry.
w tygodniu mam niewiele czasu na tworzenie czegoś. a wczoraj powstało jednak coś 'handmade' ale z trochę innej kategorii.
zainspirowana niedzielnym odcinkiem kulinarnych zmagań Nigelli, stworzyłam kalorycznego potwora z czekolady i słonych orzeszków ziemnych. a prezentuje się on tak:



przepis jest banalnie prosty, bo należy roztopić po 100g (tabliczkę) 3 czekolad i tu według uznania, ja dodałam 2 mleczne i jedną deserową (jak ktoś nie lubi gorzkiej to spokojnie, ona dodaje tylko specyficzny aromat). no i do tej mieszanki słodkości łyżka miodu i troszkę masełka. oczywiście wszystko w kąpieli wodnej. później dodać posiekane słone orzeszki ok. 200g, pomieszać, wylać do formy wyłożonej folią spożywczą i odłożyć do lodówki na minimum 4 godzinki - straszna męka, ja przyznam się, że podjadałam.
aha i przechowywać to cudo można maksymalnie 4 dni w lodówce, ale spokojnie, ta słodkość znika w kilka godzin.
w oryginalnym przepisie jest też mowa o dodaniu razem z orzeszkami batonika 'o strukturze plastra miodu' ja sobie podarowałam, ale można coś pokombinować w polskich realiach.
miłego czekoladowego szaleństwa! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz