wtorek, 21 lutego 2012

idzie wiosna

wczoraj przed zajęciami a po wizycie w aptece (gdzie dostałam gratisowe tabletki na gardło-bardzo pomocne) znalazłam się w sklepie nanu-nana gdzie miałam upatrzony kubek ceramiczno-termiczny do auta.
po obejściu całego sklepu natknęłam się na to cudo, nie mówię o marchewkach:


kosztowała niespełna 20 zł, były w różnych kolorach, ale mnie zafascynowała wersja bladoniebieska.
jest cudowna!
i wiem, że większość z Was, drogie blogerki, posiada podobne w kuchennej kolekcji.
ja się też w nich zakochałam. mam już jedną dużą z melaminy a ta jest ceramiczna.


a tu mały powiew wiosny w postaci szafirka.
nabyty dziś po dłuższych poszukiwaniach.
to chyba kolejna moja wiosenna miłość, bo hiacynty mi się już obwąchały.

ściskam.
i miłego tygodnia życzę


niedziela, 19 lutego 2012

nie lenię się tak do końca

uroczyście sesję mogę uważać za zakończoną jakiś tydzień temu. nawet miałam ferie. całe 20 godzin do kolejnych zajęć.
jednak poprzedni tydzień na uczelniach rozpoczął się pracowicie, wieczory też były pracowite ze względu na spotkania ze znajomymi. no ale... trzeba było się spotkać.

czasu na handmejd nie było za dużo. nadrobiłam troszkę w weekend. plany na koniec tygodnia miały być inne, bo wyjazdowe. trochę odpoczynku, szperania po sklepach i biegówki. ale z uwagi na zamęt w Jakuszycach, Karpacz nie miał wolnych noclegów i tak zostałam w domu. może to i lepiej? bo teraz siedzę z herbatą i chusteczkami nad laptopem.

nie przedłużając, oto twór walentynkowy, pudełeczko. jeszcze przed dostatecznym wykończeniem (przepraszam za ołówek). 


baza pudełeczka to opakowanie biżuterii z yes którą kiedyś dostałam. czasami warto jest chomikować takie rzeczy.
wieczko zrobione, z różowych hortensji no i papieru. chyba klimat walentynkowy zachowany, ale bez pucułowatych amorków i piórkowych serduch.


prócz pudełeczka wymyślonego na ostatnią chwilę w weekend powstały jeszcze ramki, powstały to dużo powiedziane. zostały odnalezione i pomalowane. tu jeszcze w postaci surowej lecz pomalowanej i polakierowanej:


do ramek doszła jeszcze siatka z byłych króliczych mieszkanek i len z koronkami.
jak będą w pełni gotowe i zawisną na ścianie to pokażę.

ściskam. z czajniczkiem herbaty!
(nie dajcie się katarowi)

czwartek, 16 lutego 2012

na słodko

czyli pączkowe wspomnienia z Berlina w tłusty czwartek


może nie, nie mam czasu. ale jestem jakoś zmęczona
nawet nie chce mi się laptopa otwierać
a o rękodziele to już nie wspominam

nadrabiam teraz czas z ludźmi
taki kontaktowy tydzień

ściskam, w paskudną pluchę na dworze
(ja i moje gumiako-śniegowce)

piątek, 3 lutego 2012

chwila spokoju

no to powiedzmy, że już jest po sesji. powiedzmy bo jeszcze w przyszłą środę mam ostatni egzamin. no więc można powiedzieć, że mam ferie, takie krótkie i nieprawdziwe ale cóż. bo już w poniedziałek zaczyna się nowy semestr na uczelniach, obu.

ale dość o edukacji. podpatrzyłam na blogu my little white home że w TK Maxx można znaleźć ściereczki pewnej znanej większości blogowiczkom firmy. 
więc przeszukałam całe 2 sklepy we Wrocławiu i dopadłam ostatnie opakowanie.
nawet nie wiecie jaka dumna jestem z zakupu:


jeszcze nie wiem jak je spożytkuję, ale na pewno nie będą używane jako ściereczki do kurzu jak zakładał producent. może jakaś poszewka, albo etui, no nie wiem.

za jakość zdjęć przepraszam, już ciemnawo jest.

na dziś koniec.
odsypiam sesję, więc idę zapaść w posesyjny sen zimowy.

trzymajcie się.
ciepło!