po świętach, w poniedziałek wyciągnęłam sobie maszynę
z jednego ze stołów zebrałam całą dekorację i urządziłam tam mój warsztat
i takie są jego efekty
no i powstały też woreczki na lawendę. ale ich zdjęcia nie wyszły najlepiej. więc na fotografie albo na ich ulepszone wersje trzeba będzie poczekać.
a co do mojego lawendowego suszu, to jest pewna historia. listonosz opowiadał mi, że jak miał TĄ przesyłkę dla mnie, to jak otwierał swoją torbę to cały czas czuł jej zapach. a on nielubi lawendy. biedny...
aha, a to jest zagadka, może kiepska, bo wiadomo co to będzie. ale jeszcze jest nie wykończona, więc zdjęcie w pełnej krasie ukaże się jakoś na dniach ;)
to życzę miłego dnia
pędzę na zakupy urodzinowe dla mojej koleżanki
a potem na koszmarkową
na uczelnię