wtorek, 6 grudnia 2011

post mało mikołajkowy

chodził za mną już dłuższy czas... stroik adwentowy ze świeczkami. nigdy jakoś nie miałam weny, potrzeby, czegokolwiek... by go zrobić.
w weekend na wsi padało, a myślałam, że natnę sobie trochę gałązek świerka do domu. z motywacją, nagle wybiegłam w kaloszach i sztormiaku po sekatory i naciachałam (swoją drogą sztormiak i kalosze w grudniu?!). 
nie narzekam, bo chyba wolę taką pogodę niż ślizganie się po ulicach na śnieżnej brei i ogromne korki (bo drogowców zaskoczył śnieg w grudniu).

w każdym razie, na komódce z dekoracjami zamieszkał taki oto wytwór w drewnianym pudełeczku udoskonalonym przeze mnie;)


tekst na klipsie to "god jul" czyli życzenia wesołych świąt po norwesku/szwedzku, rok temu wpadłam na pomysł nauki języka szwedzkiego, ale spełzło to na niczym, a teraz nie mam za dużo czasu.
ale jeszcze kiedyś się nauczę, tak!


a tu moje ostatni wypieki, wiem, że powinnam raczej zająć się nareszcie wyrabianiem ciasta na pierniczki, ale jakoś pizza mi przypadła do gustu ostatnio:


i wersja z oregano i gruboziarnistą solą:


co do mikołajek, to jeszcze pokażę mój prezent w postaci klosza, który wczoraj troszczę pozmieniałam kując  się niemiłosiernie w palce.
ale to jak będzie lepsze światło. bo jak na razie jest szaro i ponuro.

no i ogłaszam tą zimę pod hasłem - zima z malinami!
(szczegóły później)


1 komentarz: