wtorek, 27 grudnia 2011

i już po...

te dni świąteczne były za bardzo leniwe, ale to bardzo za leniwe.
po Wigilii czas już płynie wolnej... można dłużej pospać, później poleniuchować na kanapie z kubkiem herbaty. odwiedziny rodziny lub u rodziny, gdzie nikt nie może patrzeć na jedzenie, ale kawałek ciasta i kawa zawsze wejdzie...

i tak się zaczęło śniadanie w drugi dzień świąt, dobrą kawą:


namalowałam nawet na niej choinkę, ale chyba z perspektywy czasu i zdjęcia wygląda bardziej jak gwiazda?! proszę bez komentarza.

i tak ze śniadania zrobiło się popołudnie, trochę spacerów, trochę gadania o niczym i cudownego siedzenia w otoczeniu najbliższych.


miło mija ten rozleniwiający czas. a najgorzej jest się podźwignąć z tej kanapy i uświadomić sobie, że trzeba wrócić do rutyny życia, bo jest tyle spraw do załatwienia.
ja jakoś nie mogę, nie chce mi się. 
zaczynam żyć wyjazdowym sylwestrem. 
trochę czasu trzeba nadrobić.

ściskam. nadal z kanapy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz