środa, 21 września 2011

wrzesien, melancholii nadszedł czas

trudna jest ta pogoda do życia. nic się nie chce robić. kiedy wychodzę z domu odziewam się w pomarańcze złamane zielenią. ogólnie jesień nastała, przynajmniej u mnie. wrzosy i wrzośce na parapecie, wszechogarniający nieporządek i brak wolnego kąta (czyli remont jest najtrudniejszy na końcu).
wczoraj byłam na zakupach w ikei, ale tak przelotem, po komodę i regał na zbiory książkowe. jestem zawiedziona brakiem kubeczków z melaminy. cóż.

wczoraj wytargałam (dosłownie) starego naumanna z szafy i zabrałam się do tworzenia. z uwagi na to, że wszystkie materiały i wstążki są na wsi musiałam się inaczej wyżyć twórczo. oto zapowiedź, jak narazie nie mogę pokazać w całej okazałości:


i kolejny bilecik zakładkowy do książki, z motywem chorągiewek, strasznie mi się spodobały, czy to z materiału na oknie, czy na kartkach, wygląda to uroczo, pomyślę jeszcze nad bieliźnianą odmianą ;)


skoro od wczoraj maszyna stoi na starym biurku, to dziś jadąc do miasta nie mogło mnie zabraknąć w resztkach tkanin, gdzie wykopałam dwie duże resztki polaru, szarego i błękitnego. oto wytworek - potrowek, czyli diabeł wcielony w królika, trochę muszę jeszcze udoskonalić technikę, ale straszy teraz przechodniów w oknie obok koszyka z wrzosami ;)



kilka dni temu, w saloniku prasowym, szukając kolejnych numerów pism wnętrzarskich i nie tylko urzekła mnie pewna okładka, chyba tylko kupiłam to czasopismo dla niej:


no i dla wywiadu. wrocławska aktorka Kinga Preis, jak dotąd mało znana, ale dzięki TVP i serialowi, gdzie gra gospodynię pewnego księdza, myślę, że mało kto by ją kojarzył. widziana przeze mnie ostatnio w sklepie była krótkowłosą rudą osobą, a teraz. piękna. 
zaczynam żałować, że nie mam piegów i blond włosów.


a tu ostatnia migawka z kuchni, z serii co robić z za dużą ilością pomidorków koktajlowych według nigelli:



dobrze. ja zmykam do kuchni płukać ryż na dzisiejszy sabat czarownic.
trzymajcie się ciepło i kolorowo.
w weekend ma być ponoć ciepło (mam nadzieję, bo wybieram się na święto miodu do Przemkowa).

pozdrawiam


p.s. muszę podgonić z zaległościami blogowymi (;)


1 komentarz:

  1. I jak udał się sabat czarownic. Pogoda piękna słoneczna więc pewnie pomysły też się jakieś pojawiają.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń