poniedziałek, 5 marca 2012

na początek tygodnia

od wczesnego ranka świeci słońce, nawet po 6 rano jak wstawałam to było już jasno. z taką pogodą za oknem aż chce się wyjść na dwór. choć rankiem czekała mnie niemiła niespodzianka w postaci -6 na termometrze i szyb czekających na skrobaczkę.
nie narzekając zbytnio to i tak pogoda w ciągu dnia jest piękna, podobnie było w weekend.


na zdjęciu mini dekoracja na komodzie.
tulipanki, te najpiękniejsze, jeszcze nie rozwinięte do końca, w zwykły, prostym, szklanym wazonie wyglądają najpiękniej.
świecznik to znalezisko z poprzedniego weekendu podczas szperania w garażu. na oko to ma dużoo lat, oblany emalią, kiedyś z niebieskimi rantami. nadgryziony zębem czasu, ale piękny w swej prostocie.
aniołek, ten co zawsze. siedzi, patrzy się i uśmiecha się do mnie.

no i najważniejsze. torebka, jak mówią nieliczni - z ceraty. ale nie. zakochałam się w niej od pierwszego spojrzenia. tzn zakochałam się w siostrze bliźniaczce w kwiatki. od razu pomyślałam o wzorkach z Cath Kidston. torba w kwiaty miała prawie identyczny wzór do tej marki, ale stwierdziłam, że z moją (niedługą lecz intensywną) miłością do granatu, ta będzie lepszym wyborem. aha, TU macie link z oryginałem z CK. czyż nie jest podobna? tylko tańsza, znacznie tańsza i dostępna w sieciówce house.

...

ostatnimi czasy dużo jest mnie w marketach budowlanych, tylko sama nie wiem dlaczego. raz z uwagi na rośliny, innym razem szukając farb. jakoś się tak zdarza.
na dziale ogrodu zewnętrznego znalazłam śliczne hortensje, z małymi i dużymi kwiatkami, w dość konkurencyjnych cenach. pomyślałam - kupię, ale moje plany poszły w łeb, bo stwierdziłam, że w pomieszczeniu nie utrzymają się za długo.
ale dywan kwiatowy z tak pięknych kul kwiatowych mnie urzekł, zdecydowanie:


nie kończąc tematów kwiatowo-ogrodniczych, pochwalę się, że w ten weekend posadziłam kilka zakupionych jaskrów. teraz czekam, aż wykiełkują. na razie są trzymane w bardziej sprzyjających temperaturowo warunkach - czytaj w spiżarni. ale na dzień są wystawiane na słoneczko. czekam na pierwsze zielone efekty.

a tu znalezione w maminym ogródku pierwsze oznaki wiosny:


a jak przystało na ogrodniczkę-detektywa musiałam mieć odpowiedni strój. czyli polar, długi wełniany sweter i do tego kalosze, no proszę. o tak:


ostatnio jestem szczęściarą, pomijając moją przyjaźń z ketanolem w żelu, to wygrałam w ostatnim tygodniu aż dwie zabawy candy na Waszych blogach.
jak przyjdzie listonosz z paczkami, to się pochwalę ślicznościami.

a na ten moment, żegnam się z Wami
życząc słonecznego dnia.
przynajmniej tyle słońca co u mnie.

ściskam

2 komentarze:

  1. Cudna ta torebka. Ja też często bywam w sklepach budowlanych, to chyba wiosna nastraja na zmiany, remonty ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Torebeczka cudna:-) słoneczne pozdrowienia z Wrocławia

    OdpowiedzUsuń