niedziela, 19 lutego 2012

nie lenię się tak do końca

uroczyście sesję mogę uważać za zakończoną jakiś tydzień temu. nawet miałam ferie. całe 20 godzin do kolejnych zajęć.
jednak poprzedni tydzień na uczelniach rozpoczął się pracowicie, wieczory też były pracowite ze względu na spotkania ze znajomymi. no ale... trzeba było się spotkać.

czasu na handmejd nie było za dużo. nadrobiłam troszkę w weekend. plany na koniec tygodnia miały być inne, bo wyjazdowe. trochę odpoczynku, szperania po sklepach i biegówki. ale z uwagi na zamęt w Jakuszycach, Karpacz nie miał wolnych noclegów i tak zostałam w domu. może to i lepiej? bo teraz siedzę z herbatą i chusteczkami nad laptopem.

nie przedłużając, oto twór walentynkowy, pudełeczko. jeszcze przed dostatecznym wykończeniem (przepraszam za ołówek). 


baza pudełeczka to opakowanie biżuterii z yes którą kiedyś dostałam. czasami warto jest chomikować takie rzeczy.
wieczko zrobione, z różowych hortensji no i papieru. chyba klimat walentynkowy zachowany, ale bez pucułowatych amorków i piórkowych serduch.


prócz pudełeczka wymyślonego na ostatnią chwilę w weekend powstały jeszcze ramki, powstały to dużo powiedziane. zostały odnalezione i pomalowane. tu jeszcze w postaci surowej lecz pomalowanej i polakierowanej:


do ramek doszła jeszcze siatka z byłych króliczych mieszkanek i len z koronkami.
jak będą w pełni gotowe i zawisną na ścianie to pokażę.

ściskam. z czajniczkiem herbaty!
(nie dajcie się katarowi)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz