czwartek, 21 lipca 2011

owocowo i deszczowo

z uwagi na deszczową przykrą aurę wpadam w depresję braku rękoczynów
mam wakacje, tyle pomysłów w głowie a nie mam jak tego zrobić.
mam nadzieję, że niedługie tapetowanie zajmie mi mój rozwichrzony łeb i nie będę myśleć o maszynie.
jak narazie godzinami siedzę przed laptopem i buszuję po blogach, teraz głównie po norweskich, więc zakochałam się w kilku rzeczach skandynawskich, od miseczek RICE po stare ciastkownice do ciastek kardamonowych.

a póki co zajadam moje ulubione plaskate brzoskwinie, poznane lat kilka temu we Francji i od 2 lat odnalezione w Polsce, znacie je?


a dla  miłośniczek granatów, w sensie kolorów, mam borówki amerykańskie - ponoć dobre na wzrok ;)


więc od dnia do nocy zajadam się owocami, ale żeby tak bardzo nie słodzić pokażę wam, co zrobiłam kiedyś (nie wychodzimy z poprzedniej tonacji kolorystycznej) więc oto proszę:


to chyba były moje pierwsze ufilcowane kulki, kiedyś się zaparłam i nauczyłam się sama, podglądając to jak robią inni. później otrzymałam większe podstawy filcowania od mojej cioci.
chyba są to moje ulubione kolczyki, takie handmade.

no nic. życzę Wam i sobie dużo słońca, bo zwariować można od takiej pogody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz