znów dawno
mnie tu nie było. ale szczerze powiedziawszy nie mam czym się poszczycić i
pokazywać na blogu.
moja
wiejska maszyna do szycia znów odmówiła posłuszeństwa i jakoś od miesiąca jest
na mnie obrażona i nie chce plątać od dołu, uprzedzę pytania - ona tak ma, po
jakimś czasie sama się naprawi (mam nadzieję).
tak więc w
rękodzielniczej szufladzie czekają pomysły, takie na dobry sen:
efekt pokażę jak będzie gotowe.
a to będzie coś z wkładką i to jak aromatyczną!
jakiś czas temu, baardzo dawno, obiłam surowym lnem i koronką
pewną sosnową ramkę i nie miałam na nią pomysłu. leżała i leżała, aż się
doczekała. i tak moje ulubione rękodzielnicze wyroby z
jarmarku bożonarodzeniowego we Wro prezentują się, tak po
prostu się prezentują ;)
nie mam weny ani dobrego światła dla lepszych zdjęć. może jak
pogoda się lekko poprawi...
a tu niespodziewanka, która jako ostatnia wyszła spod maszynowej
igły:
tylko fragment, bo całość owiana jest tajemnicą.
reasumując, żyję i mam się nawet dobrze, ale rękodzielniczy
warsztat umarł. czekam na wenę lub cokolwiek innego co mnie zmotywuje do
dalszego działania.
ściskam
dobrego popołudnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz