poniedziałek, 22 sierpnia 2011

zalegający Berlin

kiedyś przeglądając blogi, natknęłam się na pewien post, mianowicie TU. zainspirowało mnie to, do weekendowej podróży do Berlina. z Wrocławia, nie jest bardzo daleko, tak z 4 godzinki jazdy autem. ale warto. takim więc sposobem, po raz pierwszy odwiedziłam stolicę Niemiec. 

od jakiegoś czasu, zwiedzając nowe miejsca, staram się je poznawać od zwykłej, ludzkiej, codziennej strony. oczywiście nie omijam szerokim łukiem sztampowych zabytków, bo warto je zobaczyć, ale poszlajać się po mniej znanych dzielnicach jest bardzo miło.
tak więc moje pierwsze kroki stawiałam w poszukiwaniu targu w dzielnicy Prenzlauer Berg. 

oto kilka zdjęć z wizyty na bardzo ekologicznym, bardzo handmejdowym i bardzo kwieciśtym, pachnącym pomarańczami targu. zachwycałam się ilością kwiatów a przede wszystkim hortensji, jak niedawno odkryłam pięknie trzymają się w wazonie. a tam... ach te kwiatowe kule:


a tu miły pan, idealnie wpisujący się w klimat targu. miał stoisko z oprawianymi w skórę notesami, piękne:


zwiedzanie dzielnicy nie skończyło się na targu, wszystkie sklepy otaczające to niesamowite miejsce. wszystkie witryny były prześliczne, oczu nie można było od nich oderwać:



buszując po okolicznych sklepikach trafiłam do raju. oczywiście jak to raj, wszystko piękne, kolorowe, wszystko chciało by się ze sobą zabrać. mianowicie raj był sklepem z tkaninami, guzikami, wstążeczkami... aż się rozpływam jak o tym piszę... ale ceny, hmmm... szkoda że były w euro. więc zostały mi tylko zdjęcia z raju:



myślę, że jeszcze wybiorę się do Berlina, zaopatrzę się w ojro i jeszcze raz odwiedzę sklep i może coś z niego wyniosę ;) no i oczywiście nie raz wrócę do tętniącej artystycznym życiem dzielnicy.

Berlin sam w sobie kojarzy się z murem, z bramą i z paradą miłości, miałam okazję, wędrując głównymi altariami stolicy natrafić na... na pewnego rodzaju paradę. mój niemiecki okazał się gorszy niż myślałam, ale z tego co zrozumiała, to to zbiorowisko miało wiele postulatów, od anty seksistowskich po proekologiczne. myślę, że pierwsze zdjęcie jakie zrobiłam odda w całości atmosferę tam panującą:


wracając do zwiedzania mniej znanych dzielnic oto zdjęcie pani turystki, z śliczną lnianą torbą. jakby ktoś nie poznał, to ja:


dziękuję Wam za wytrwałość w oglądaniu zdjęć, trochę ich było. ale ja się tak cieszyłam, że wyjadę gdzieś, bo remont mnie męczy strasznie, niby już prawie koniec, a jeszcze nie. musiałam się podzielić przynajmniej kropelką z morza berlińskich doznań.

wszystkie Was zapraszam do stolicy Niemiec, sama miałam inne wyobrażenia dotyczące Berlina, zostałam mile zaskoczona. śliczne miasto, tylko gdyby nie ten język... . Ale serdecznie polecam weekendowy wyjazd i szukanie nieznanych miejsc w każdym mieście.

już niedługo trochę ceramicznie będzie. jestem po wczorajszym powrocie ze Święta Ceramiki w Bolesławcu, wiec są nowe nabytki i dużo wrażeń.

miłego, wreszcie letniego, dnia !

2 komentarze:

  1. Droga Kasiu! Nawet nie masz pojęcia ile sprawiłaś mi radości tym postem! Kocham Berlin, mieszkałam tam przez kilka dobrych lat. Berlin jak każde duże miasto potrafi być przygniatające, ale dla mnie to miasto to część mnie. Kocham wszystkie uliczki, klimatyczne miejsca, cudowne knajpki, niedzielne flomarki, sklepiki z cudnymi rzeczami. W Berlinie mieszka też moja Siostra, również Kasia:) z Rodzinką. Ma przepiękne mieszkanie z cudownymi bibelotami, niestety odwiedzą ją dopiero za rok, ale na pewno też porobię mnóstwo fotek i przywiozę sobie pełno gratów, moich gratów:):):)
    A jeśli chodzi o fotkę z materiałami, to na jej widok aż krzyknęłam do Męża z zachwytem. Biedny wystraszył się, że coś się stało...No pewnie, że się stało - ZOBACZ ILE PIĘKNYCH CUDNYCH MATERIAŁÓW !!!!!
    Pozdrawiam cieplutko z deszczowej Norwegii:*

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej... ale mi miło. Berlin mnie zachwycił, jestem skłonna tam zamieszkać jeśli oni zmienią język ;)

    ja wchodząc do sklepu na samym początku nic nie mogłam z siebie wydusić a później skakałam jak mała piłeczka i klaskałam (tak reaguję w chwili szczęścia). ślicznie tam było. wrócę tam, na pewno!

    a ja pozdrawiam upalnie z Wrocławia ;) (uff jak gorąco, puff jak gorąco)

    OdpowiedzUsuń