Ostatni minął na poruszaniu się między wschodnią a zachodnią granicą kraju. Kilkanaście godzin w aucie. A wschód - dziki, z polami rabarbaru i dziwnym akcentem.
Aktualny weekend spokojny aż do teraz. Mianowicie leje, grzmi i się błyska. A ja się boję burzy.
Zdjęcie ze wschodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz